wtorek, 2 kwietnia 2013

Lima


30.03.2013

Tego się nie spodziewaliśmy. Lima naszym zdaniem bije na głowę Rio! Starówka oczarowala nas piękną kolonialną architekturą (główny plac Plaza de Armas na prawde robi wrażenie!), a dzielnica Miraflores pozytywną energią, piękną widokowo plaża i zadbana zielenią. To pierwsze miejsce na tym wyjezdzie, które urzekło nas do tego stopnia, że uznaliśmy, że moglibyśmy tu mieszkać. Lima jest oczywiscie ogromna i zapewne istnieją też duzo mniej przyjemne dzielnice, ale to, co my widzieliśmy bardzo odbiegalo od naszych wyobrażeń. Plaża nad oceanem jest może mało przyjemna, bo z ciemnego żwiru, ale wzdłuż niej na klifie biegnie piękna zielona promenada, z której rozciąga się świetny widok na wybrzeże. Ludzie przychodzą tu pobiegac, dzieciaki jezdza na longboardach, inni próbują sił w lataniu na paralotni. Co chwila mija nas jakiś "ogórek", albo inny stylowy samochod z deską do surfingu na dachu. Bo Miraflores to też mekka surferow. Bardzo długie fale oceanu sprzyjają uprawianiu tego sportu. Wszędzie czysto, bezpiecznie, duzo parków, skwerow, nawet darmowe wi-fi w całej dzielnicy.








Ale także centrum historyczne Limy jest przyjemne i ma wiele zabytków. Być może ze względu na weekend lub święta wszędzie było mnóstwo ludzi i na prawde czuliśmy się w 100% bezpiecznie. (Zupelnie nie zgadza się to z opisami, jakie znaleźliśmy w internecie!) Żałujemy, że z ostrożności zostawiliśmy nikona w hostelu, bo byłyby piękne zdjecia, tym bardziej, że dzień był słoneczny, co podobno w Limie jest nietypowe.







Jedynym niepasujacym elementem w tym nowoczesnym mieście jest wciąż dość egzotyczny system komunikacji miejskiej - wygląda to troche tak jakby ktoś do Miami wstawił egipskie autobusy. Konduktorzy co chwilę wykrzykują trasę przejazdu (nawet niezainteresowanych próbują zachęcić do skorzystania z usług), a kierowcy zwalniają tylko na tyle, żeby pasażer mógł wskoczyć do środka. Dzieki temu nie trzeba szukac przystanków, bo wsiąść można praktycznie wszędzie. 


Gdybyśmy wcześniej wiedzieli, że tak nam się tu spodoba, pewnie zostalibyśmy dluzej, ale pospieszylismy się z kupnem biletu do Arequipy. Z drugiej strony to może lepiej, bo w porównaniu do reszty Peru, Lima jest stosunkowo droga.
Teraz musimy odwołać to, co pisaliśmy o autokarach w Brazylii - peruwianskie okazały się jeszcze bardziej luksusowe! Fotele mają specjalne podnozki, dostaliśmy koc i poduszkę, a posiłki były o niebo lepsze niż w samolocie. Niestety nie serwowali jajek na śniadanie wielkanocne...

2 komentarze:

  1. cześć CINKI schną z zazdrości, Aby w Peru zobaczyć coś-nieco to trzeba przebyć 5 000 km, Wykorżystajcie możliwości do oporu .U nas zimno i paskudnie Już się stęskniłem piłek

    OdpowiedzUsuń