wtorek, 19 marca 2013

Amazonska dzungla

Amazonka nas nie zawiodla. A wlasciwie Rio Negro, czyli rzeka, ktora na wysokosci Manaus laczy sie z Amazonka. Jest przyjazniejsza na tego typu wyprawy, bo ze wzgledu na ciemny kolor wody, nie ma tu tak wielu moskitow (choc i tak daly nam w kosc - nie wyobrazamy sobie jak to jest w takim razie na Amazonce).

Wycieczka byla jedyna w swoim rodzaju z kilku wzgledow. Przede wszystkim byla calkowicie brazylijska, co oznacza duzy spokoj ze strony organizatorow (nie przejmowanie sie ustalonymi godzinami zbiorek, zasadami bhp itp.), ale z drugiej strony ogromna zyczliwosc i profesjonalizm organizatorow jesli chodzi o znajomosc terenu i wiedze na jego temat. Dowiedzielismy sie na prawde wiele i sporo zobaczylismy. Fajne bylo to, ze turystow bylo jednoczesnie max 6 osob, a wiec kameralnie, a do tego domowa atmosfera. Np. jadac na miejsce kupowalismy mase towarow, w tym cement, ktore dowozilismy do miejsca, w ktorym mieszkalismy. Wracajac za to na naszej lodce wiezlismy stary kibelek i umywalke. :)

Dzungla w porze deszczowej, czyli teraz, zmienia sie w sporej czesci w las mangrowy. Plywa sie wiec lodka wsrod zalanych woda drzew, co pozwala ogladac zycie w koronach - ptaki, malpy itp. Ze zwierzat udalo nam sie zobaczyc (wszystko na wolnosci, zupelnie w naturalnych warunkach!) aligatory, tarantule, leniwce i inne malpy, tukany i mase innych ptakow, piranie (zlowilismy) i wiele innych ryb, delfiny slodkowodne (plywalismy z nimi, glaskalismy itd. - bardzo towarzyskie zwierzeta). Przyroda jest na prawde piekna. Troche dal nam w kosc deszcz (szczegolnie podczas noclegu w dzungli - mimo wszystko swietne przezycie - oglosy w dzungli sa niesamowite, jest b. glosno, szczegolnie noca). Poza tym chyba odczulismy efekty uboczne maloronu, bo jeden dzien spedzilismy na zmiane lezac w lozku i biegajac do toalety. Ale juz jest ok. 

Poznalismy bardzo fajnych ludzi z roznych krajow. Najwiecej czasu spedzilismy z 2 Niemkami - swietne dziewczyny. Gdyby nie to nie wiemy, jak bysmy przetrwali pierwsza noc, czyli nocleg w hamakach w tzw. native village. Przezycie ciekawe, ale absolutnie nic do roboty, bo domek byl na srodku rzeki. Jedyna atrakcja to psy (ktore zostawialy nam czasem niespodzianki pod hamakami) i dzieciaki mieszkajace w domku. Haino - 10-letni chlopiec z permanentym ADHD przyspozyl nam sporo atrakcji i troche sie zaprzyjaznilismy. Ostatcznie uratowalo nas zimne piwo, ktorego zapasy skrupulatnie wyczerpalismy. :)



Targ w Manaus


Klasyczne uliczne danie rodem z Amazonki


Gmach Teatro Amazonas w Manaus


Maly aligator, ktorego zlapal nasz przewodnik zaraz obok naszego lodge, czyli miejsca, gdzie bylismy zakwaterowani.


Lewniwiec byl niesamowicie zabawny - ruszal sie tak powoli, ze tylko tylko Orzech malujacy plot moglby go przebic! (Nasz przewodnik sciagnal go z czubka drzewa - musial sie wdrapac, a Cinek nie mogl go oderwac  od galezi - ma sporo sily skubany!)



Przydrozny stragan z owocami - tu robilismy zaopatrzenie do naszego logde.




Mieszkancy przyrzecznej wioski. (Przeczekalismy w ich domu ulewe.)


Droga na miejsce.


Nocleg w domku na wodzie u miejscowych.


Razem z nami Brazylijczyk i 2 Niemki.



Zeby piranii - ludojada, ktora zlowil nasz przewodnik.


Przy Rio Negro tez sa piekne plaze.


Kapiel z delfinami.


Nasze obozowisko w dzungli.



Na kolacje kurczak z ogniska.


Wytwarzanie kauczuku.


Tarantula wypatrzona w dzungli.


Trekking przez dzungle.


Nasz lodge w srodku dzungli - dookola absolutnie nic poza wodami Rio Negro.


Codziennie na obiad ryba - mozecie sobie wyobrazic nasze zadowolenie. Cale szczescie na kolacje kurczak.


Jutro o 11 ruszamy w rejs do Tabatingi. Trwa 7 dni! Musimy sie zaprzyjaznic z hamakami. :) Do uslyszenia!

12 komentarzy:

  1. Fajnie, ze juz jestescie :-) Super zdjecia! Z ta pirania "ludojadem" to troche przesadzilas :-) No i ten basen w srodku dzungli ... Czekamy na kolejne relacje! Calusy! Rodzice & Kuba i Stas

    OdpowiedzUsuń
  2. hej dzieciaczki martwilismy sie o was ale slyszymy ze wszystko ok cieszymy sie z wami ijuz zaczynamy tesknic ten blog to dobry pomysl.my sie nie dajemy zimowej handrze choc brak nam slonca.sciskamy was mocno mama

    OdpowiedzUsuń
  3. Z każdym dniem ciekawsze przeżycia a tyle jeszcze przed Wami. Noc w dżungli, tylko pozazdrościć.

    Myślałem,że bardziej leniwych od Gutka nie ma a tu proszę, przywieź tego futrzaka do domu:)
    U nas zima zakotwiczyła na dobre (chyba czeka na Was:))
    Trzymajcie się i podbijajcie dalej DZIKĄ AMAZONIĘ.
    Pozdrowienia od dziadków. Trzymamy kciuki tata, Gutek

    OdpowiedzUsuń
  4. Wycieczka w dżunglę musiała być mega! Szczerze zazdroszczę :)
    No i w końcu jakiś wielki egzotyczny pająk, którego nigdzie nie mogliśmy spotkać w naturalnych warunkach (chciałbym zobaczyć minę Kmity)
    Jestem ciekaw czy spokojnie spaliście bo ja bym się chyba co chwila budził i sprawdzał czy coś na mnie nie siedzi :)

    Pozdrawiam i życzę jak najwięcej pozytywnych przygód,
    Pyłek

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej Kochani!
    Cieszymy się ,że są już od Was wieści.Oczywiście zdjęcia z dżungli są super!!!Niesamowite jest to z leniwcem.Gorzej wygląda sprawa z tarantulą i piranią.Dzięki Wam "zapachniało"przygodą i egzotyką bo u nas w Olsztynie zima jak w grudniu.Jak narazie wiosna jest tylko w kalendarzu.Śmieliśmy się z Tobiaszem z Waszego menu bo wiemy jak "kochacie"ryby.No są jeszcze banany.Czekamy na dalsze wieści i ściskamy Was mocno Tobiasze z Chłopakami i Dziadkowie

    OdpowiedzUsuń
  6. Siema Cinki :)
    Zdjęcia awsome!
    Leniwiec - extra!
    Z Martą oglądamy na bierząco Wasze przygody i szczeże mówiąc zazdrościmy :-)

    Pozdrawiamy z -10 stopniowej stolicy :-)
    Staniki

    OdpowiedzUsuń
  7. Za takie pająki bez ostrzezenia to chyba przestanę Was czytać ;) ale leniwca mozecie sprobowac przemycić w bagażu, zrobi furorę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Po długiej przerwie jestem zaskoczony atrakcjami jakie was spotkały. Super zwierzaki i natura nawet na zdjęciach wygląda świetnie. Wole nie wyobrażać sobie jakie wrażenia robi na żywo.
    Żeby nie było Wam tak wesoło to w Ischgl była poducha i pogoda dopisała. Także za rok to bez Ameryki, Nowej Zelandii i Kamczatki tylko jedziemy pojeździć "dupą po śniegu" :)

    Pozdrowienia z Warszawy i prosimy o odrobinę słońca, bo chyba macie go stanowczo za dużo

    OdpowiedzUsuń
  9. Zbij w moim imieniu hajfajf z leniwcem!

    OdpowiedzUsuń
  10. Milo Was wszystkich slyszec kochani! Tutejszy internet jest do bani, a wiec tylko mocno pozdrawiamy!! (p.s. Chwila nieuwagi i leniwiec nam uciekl!)

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzymajcie się kochani. Szerokiej drogi i wody:).
    Krzysiek Sz.

    OdpowiedzUsuń
  12. Widać, że Niemki

    OdpowiedzUsuń