poniedziałek, 11 marca 2013

U stop Jezusa


09.03.2013

Dzis postanowilismy zaliczyc obowiazkowy punkt programu czyli wjazd na gore Corcovado, na ktorej znajduje sie slynna figura Chrystusa - Christo Redentor. Juz na miejscu zreflektowalismy sie ze dzis sobota i niepotrzebnie wpakowalismy sie w najwiekszy tlum.(ale z drugiej strony niepamietanie jaki mamy dzien tygodnia jest wakacyjnym przywilejem, a wiec z niego korzystamy!) Faktycznie ludzi bylo duzo. Nie zalapalismy sie wiec na wjazd zabytkowa kolejka, ale jazda minibusem pod strome zbocze droga kreta jak w albanskich gorach albo na Costiera Amalfitana tez gwarantowala spora dawkę emocji. Figura Jezusa jest faktycznie ogromna. Sama glowa posagu ma dlugosc 3,5 metra, a rozpietosc ramion wynosi 23 m. Figure postawiono w 100 rocznice niepodleglosci Brazylii. Ze szczytu gory rozciaga sie widok na miasto. Najpiekniejszy i najbardziej znany jest oczywiscie ten na slynne plaze Copacabane i Ipaneme oraz charakterystyczna gore tzw. Glowe Cukru. Na prawde wart jest wszelkich kolejek, ktore trzeba wystac aby sie tam dostac.

Popoludnie i wieczor spedzilismy wloczac sie po uliczkach Santa Teresa i Lapa - dzielnic ktore upodobala sobie tutejsza bohema. Szczegolnie Santa Teresa ma artystyczny klimat. Pelno tu galerii i nietypowych knajpek. Sama dzielnica sklada sie zas z wykwintnych zabytkowych willi, czesto ukrytych w gaszczu ogrodu. Na Santa Teresa sprobowalismy brazylijskiej caipirinhii. Barman polecil nam ja w wersji wieloowocowej. Trafilismy chyba do kultowego miejsca, bo na przestrzeni ok. 6 m kw. na dachu jakiegos domu pojawilo sie nagle ze 20 osob. (Cala dzielnica polozona jest na zboczu, slynie z zoltych tramwajow takich jak w Lizbonie, my jednak nie widzielismy ich w ruchu, moze juz wycofali?...)  Nie sprzedawali nic innego poza caipirinha i faktycznie byla pyszna. Lapa jest z kolei najmodniejszym adresem na imprezy. My jednak zamiast nowoczesnych klubow, widzielismy raczej staromodne puby i bary jednak wyjatkowo duze i z klimatem. Na bocznej uliczce trafilismy na bar z muzyka na zywo. Atmosfera byla wlasciwie domowa. Wydawalo sie, ze wiekszosc gosci znala sie od dawna. Spiewali, klaskali, co chwila ktos podrywal sie do tanca. Troche chyba nie pasowalismy do tego towarzystwa, wiec, aby nie zachowac sie jak intruzi, usiedlismy sobie z boku i obserwowalismy. A nogi pod stolem ruszaly sie w rytm samby. Takiej prawdziwej, nie specjalnie dla turystow. Piekne przezycie.



Plaza w Botafogo z widokiem na port jachtowy i Glowe Cukru.


Santa Teresa





Lapa



2 komentarze:

  1. Takiego Jezusa już gdzieś kiedyś widziałem... apropos, wiecie kiedy zbudowali tesco w Świebodzinie? Pięć lat przed Chrystusem ;)
    Bardzo fajne zdjęcia, liczę na jeszcze więcej po Waszym powrocie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Cinki!
    U nas w Olsztynie taka głęboka ,znienawidzona przez wszystkich zima ,że napaliłam w kominku i jeszcze raz ;odpaliłam' Wasze zdjęcia z Brazyli.Każdy z nas ma swoje ulubione ale mi osobiście najbardziej podoba się to z Kami przy ścianie z tramwajem,Tobiaszowi natomiast te wszystkie z plaży.Muszę kończyć bo lecę do pracy.Trzymajcie się ciepło i pozdrowienia od Wszystkich

    OdpowiedzUsuń