sobota, 15 lutego 2014

TAXI!

Podróż aeroflotem tym razem przebiegła bez niespodzianek i nadzwyczaj planowo. Ok. 4 w nocy byliśmy w Delhi. Hostel mieliśmy zarezerwowany. Wydawałoby się że wystarczy wziąć taksówkę i po chwili będziemy mogli położyć się łóżku. Ale to właśnie podróż taksówką okazuje się najtrudniejszą częścią całego planu. Na lotnisku funkcjonuje kilka biur taxi. Z pierwszego rezygnujemy, gdy podjezdza po nas zupełnie nie oznakowany gruchot, a w nim 3 (!) mężczyzn. Udajemy się do konkurencji po tzw. prepaid taxi - placi się w okienku jeszcze zanim wsiądzie się do taksówki i dostaje się specjalny paragon. Tu organizacja wydała nam się bardziej profesjonalna, ale po fakcie zorientowalismy się, że nie wiedzieć kiedy podłożyli nam inny banknot i okantowali nas na 400 rupii (całe szczęście to tylko 20 zł)! Trzeba mieć oczy dookoła głowy. W końcu okazało się że nasza taksówka wygląda identycznie jak poprzednia tylko zamiast 3 siedzi w niej 2 mężczyzn. Chociaż tyle. :) No i wtedy zaczął się istny sajgon. Klakson-hamulec-klakson-hamulec-HAMULEC!!!!-ŁUP-ciężarówka obok nas uderzyła w autobus- zbita szyba- my 5 cm od ciężarówki (nie wiemy jakim cudem nasz kierowca wyhamowal biorąc pod uwagę, że maksymalna odległość jaką zachowują między sobą pojazdy to jakieś 15 cm). Dalej nasz kierowca i pomocnik tłumaczą nam, że w Delhi jest festiwal i dzielnica z naszym hostelem jest zamknięta. Poza tym adres jest niedokładny i nie ma szans znaleźć naszego hostelu. Wiadomo, że sciemniaja żeby wziąć nas do innego hostelu, z którego mają prowizję. W końcu zawoza nas do 'tourist center' gdzie prawdopodobnie ich brat lub kuzyn próbuje nam wmowic to samo, a nawet dzwoni do rzekomego hostelu, a gość w słuchawce powtarza te samą bajkę. My się jednak nie dajemy. Kazemy zawieźć się na dworzec New Delhi skąd mamy 5 minut do hostelu (wg opisu na hostelworld). Nie bardzo chcą nas słuchać, ale w końcu używamy argumentu, który zawsze się sprawdza - w hostelu czekają na nas znajomi i po prostu musimy się tam dostać. Po 3 minutach wysadzają nas pod drzwiami hostelu. Rozpiera nas duma tym bardziej, że na recepcji nie chcieli nam wierzyć, że taksówka dowiozla nas na miejsce. 'Nie wzięli Was do tourist center?!' pyta zdziwiony recepcjonista. Podobno wysłał po nas kierowce na lotnisko, ale go nie wiedzieliśmy. Nie ważne. Przynajmniej uczymy się zasady nr 1 w Indiach - nigdy nie ufaj taksowkarzom!

3 komentarze:

  1. Już jesteśmy w górach! Wczoraj Stoch wygrał drugi złoty medal a polski panczenista, Brodka albo Bródka też zdobył złoto. Mamy teraz cztery złote medale! Ale z tym taxi to był chyba zły pomysł, bo babcia dostanie zawału.

    Kuba, Staś, Mama i Tata.

    OdpowiedzUsuń
  2. hej dzieciaczki pewnie jeszcze nie jedno was zaskoczy ja nie wiem czy podobaloby mi sie tam no moze goa:) uwazajcie na siebie my dzis wybieramy sie na pokazy iluzjonistow sciskamy was mocno i czekamy na dalsze relacje i zdjecia pa pa

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, Wy zdecydowanie lubicie adrenalinę!!! Bądźcie ostrożni!!! Miłych wrażeń!! Szostaki

    OdpowiedzUsuń