Dzis wyladowalismy w Manaus, stolicy i sercu Amazonki. Od razu wylapal nas jeden z naganiaczy i pomogl wszystko zorganizowac - jednak czasem sie przydaja. Mamy wiec hotel. Calkiem ok i duzo taniej niz w Rio, w starym stylu - nawet sasiedzi przychodza do nas do recepcji ogladac telewizje. :)
Wykupilismy wycieczke na 5 dni do dzungli. Stwierdzilismy, ze bedac tu, powinnismy zobaczyc cos wiecej. Splyw Amazonka to tylko rejs po glownym korycie rzeki i nie mozna z bliska zobaczyc lasu tropikalnego. Oczywiscie wycieczka zorganizowana jest dla turystow, ale grupa bedzie mala, chyba tylko my i para Szwedow i zapowiada sie fajnie. Wypytalismy tez ludzi z hotelu o naszego przewodnika. Byli zadowoleni i polecaja, takze jestesmy spokojni. Najbardziej cieszymy sie na dwie noce w hamakach w samej puszczy. :) (Spokojnie - beda przewodnicy, ktorzy zadbaja o nasze bezpieczenstwo.)
Po Manaus oprowadzil nas za darmo miejscowy z hotelu. Bardzo fajna sprawa. Mowil plynnie po angielsku i sporo sie dowiedzielismy. Miasto ma dwa oblicza. Z jednej strony port i obskurna okolica portowa, z drugiej piekne budowle jeszcze z czasow swietnosci, kiedy Manaus bylo potentatem kauczukowym. Z tamtego okresu (koniec XIX w.) pochodzi gigantyczy, swietnie zachowany budynek opery. Jest tez targ, na ktorym stosy bananow byly wyzsze niz my, a Cinek sprobowal tutejszego odpowiednika papryczki chili - nazywaja ja lady´s finger ze wzgledu na ksztalt. Prawie sie poplakal.
Jutro ruszamy na wyprawe do dzungli. Do uslyszenia po powrocie!
Cześć Cinki,
OdpowiedzUsuńśledzimy z Magdą Wasze relacje i focie. Zazdroscimy wrażeń! uważajcie na robale, węże i takie inne... Czekamy na kolejne wpisy
Magda i Tomek